Jeszcze nie wróciliśmy z jednej podróży do Indonezji, a na fly4free https://www.fly4free.pl/tanie-loty-filipiny-malezja/ ukazała się mym oczom oferta Filipin z Warszawy za śmieszne jak na tą destynację cenę. Myślę: kurcze mieliśmy w tym roku pojechać do Chorwacji i Gruzji, ale taka cena, że ja pikole. Dzwonie do żony i mówię:
-Eee słuchaj, bo wiesz. Filipiny są za 1500zł -No ale Chrwacja i Gruzja miała być w tym roku -Wiem. Ale wiesz, Filipiny, 1500zł. Może weźmieny -A rób jak uważasz -To biorę
:D -Ok to lecimy
:D
Tak to miej więcej było. I decyzja została podjęta mnie więcej w 3 minuty. Czemu tak szybko? Bo Filipiny były naszym marzeniem odkąd zobaczyliśmy jeden z wielu filmików na You Tube z widokami z drona
:)
Razem za loty 2004 zł(wszystko z bagażami rejestrowanymi)
Przyznam szczerze, że przed wyjazdem Filipiny były w mojej ocenie rajem. Jednak gdy wziąłem do ręki książkę "Eli, Eli" autorstwa Wojciecha Tochmana i zacząłem ją czytać i oglądać zdjęcia ze slamsów Manili ogarnął mnie smutek i przerażenie. Tuż przed wyjazdem przeczytałem jeszcze "Twarze tajfunu" Małgorzaty Szumskiej, która opowiada o życiu ludzi po jednym z największych tajfunów w tej części świata. Miejscowi nadali mu imię Yolanda. To jest chyba jedyne obraz na rodzimym rynku w którym możemy się przekonać jak wygląda prawdziwe życie biedoty i nie tylko w tym pięknym kraju.
W relacji jednak postaram się opisać o zobrazować tylko dobre strony Filipin.
Będzie dużo zdjęć, kilka porad praktycznych i parę zwrotów akcji w tym ucieczka przed śmiercią
:)Generalnie nasz plan wygląda następująco:
1 dzień - Manila przylot rano i tego samego dnia o 22 do Banaue 2 dzień - Sagada 3 dzień - Batad 4 dzień - Batad i powrót z Banaue do Manili 5 dzień - W zasadzie w trasie na Palawan a konkretnie w okolice El Nido 6-9 dzień - El Nido 10 dzień - w trasie w drodze na Bohol 11-13 dzień - Panglao/Bohol 14 dzień - powrót do Manili 15 dzień - powrót do domu
Można powiedzieć, że standard jak na pierwszy wyjazd na Filipiny
:)
Dzień 0 i 1
Wylot mamy o 6 z Warszawy do Amsterdamu. Tam zostajemy na 4 godziny. W tym czasie postanawiamy trochę połazić po lotnisku, jakby nie było jednym z największych w europie. Mijamy już wcześniej widziany przeze mnie gdzieś w TV zegar z animacją gościa który przemalowuje wskazówki co pełną minutę. Wygląda to super realistycznie. Ciekawą atrakcją jest też niedaleko tego zegara jest dziura w podłodze gdzie za szybą widać taśmę z poruszającymi się wskazówkami. Polecam na miejscu jeśli oczywiście będzie okazja spróbować serów w lotniskowych sklepach. Czasem leżą na talerzach do degustacji
:)
Sam lot miął bez szału. Jedzenie było całkiem niezłe a na pytania o piwo chińśka osbługa robiłą wielkie oczy i udawała że je nam przynosi, a tak naprawdę do mama nie pozwala
:lol:
Po drodze gdzieś nad syberią
Już dolatujemy
Lądujemy na 4 terminalu. Na lotnisku w Manili nie ma najmniejszego problemu ze złapaniem darmowego Wifi więc po szybkim przebraniu i krótkim oczekiwaniu na bagaże oraz szybkim emigration wychodzimy z lotniska(całość nam zajęła ok 20min) łapiemy ubera i jedziemy do stacji "metra" EDSA. Na miejscu bramki jak na lotnisku i przeszukiwanie plecaków przez ochronę kijkami(co by sobie rąk nie pobrudzić
;)) Cena za przejazd waha się od 20 do 35 PESO(jak dobrze pamiętam) my więcej nie płaciliśmy. Plan był taki aby zatrzymać się na stacji najbliżej Ohayami Trans skąd dziś wieczorem ruszmy do Banaue. Wyszło, że musimy się przesiąść na stacji Doroteo Jose, przejść na stację Recto(wszystko jest połączone), a nastęnie wysiąść na nastęnym przystanku Legarda. Przechadzac mostem napotykamy się na pierwszy obraz biedy. I ogromne kontrasty między bogactwem, a właśnie biedą.
Po wyjściu udajemy się do hotelu na godziny Apitong Hotel, ok 100m od Ohayami Trans. Za 650 PHP wynajmujemy pokój na 7h(jedna godzina dokupiona ekstra za 150 PHP). Jest ciepła woda więc prysznic dla nas działa jak ambrozja
:D
Z racji tego, że nie mamy wiele czasu postanawiamy udać się w pierwszej kolejności po przeczytaniu relacji @neronek La Loma Cocpit na walki kogutów. Wejście na arenę 200 PHP. Na miejscu, żadnej kobiety, same chłopy. Przy zakładach niesamowity gwar. Coś niesamowitego. Jedak kiedy dochodzi do samej walki to nasza opinia jest jednoznaczna. Barbarzyństwo. Ale szanujemy tą kulturę więc po jednej walce opuszczamy ten przybytek.
Droga do areny.
Trafiliśmy na koniec z jednej walk
Przyjmowanie zakładów
Chwała zwycięzcy
Przegrany do wiadra... a następnie konsumpcja
Rzut oka na samą arenę. To takie ich KSW
:D
Następnym punktem programu jest położony w sąsiedztwie Manila North Cemetery. Nie mam niestety żadnych zdjęć bo już na wejściu ochrona zwróciła nam uwagę, że jest zakaz. Nie pochodziliśmy zresztą tam za długo, bo po pierwsze pełno ludzi za nami chodziło, przez co czuliśmy się lekko osaczeni. Wiele ludzi mieszka na tym cmentarzu. W grobowcach mają doprowadzony prąd oraz wodę. Chyba u każdego znaleźliśmy TV
:) Z drugiej strony jednak trochę się baliśmy więc zmieniliśmy plany i ruszyliśmy w stronę Intramuros. Idziemy więc na stację kolei Blumentritt.
Tak naprawdę to w okolicach Intramuros jedyną ciekawą rzeczą byłą Manila Cathedral. Piękny kościół. Można sobie w jego okolicach odpocząć. Jest też fontanna, ale niedziałająca
:)
Dalej już ruszamy w stronę hotelu przez dzielnicę chińską. Na miejscu w zasadzie samo badziewie, kicz, bród trochę kościołów o biedzie nie będę wspominał(money, money, money słyszymy od dzieci co ulicę).
Bilety na Ohayami Trans kupiliśmy już wcześniej przez internet https://www.pinoytravel.com.ph/ (dzięki @Koala22 za info sprzed roku). Jednak nie przydzielają one miejsc więc trzeba podejść do okienka, w którym wymienią nam je na ten właściwy.Cena to 450 PHP w jedną stronę.
Tak więc ruszamy zdobywać Filipiny!!!
:)Hmm dziwne. Ja widzę. Zdjęcia wrzucałem na Photos Google. Ktoś ma jakąś radę?
Edit: Wrzuciłem jeszcze raz linki. Może zadziała...Nie wracam w sensie, że do Polski
:)
:D
Wiem w czym tkwił chyba problem zdjęć. Nie dodałem ich do albumu udostępnionego. Powinno już być ok
:)@LaVarsovienne Yeahh!!! Dzięki za info
:DDzień 2
Pierwsza ucieczka przed śmiercią zaczyna się już na wjeździe na autostradę tuż za Manilą. Nasz autobus pędzący już jakieś 100 km/h nie zauważył stojącego tira, który stał bez żadnych świateł na prawym pasie(a po co używać pobocze i trójkąt ostrzegawczy, o awaryjnych już nie wspominając). Kierowca busa dzięki swoim umiejętnościom cudem ominął tira. Po czym się zatrzymał i jak mniemam po gestach zaczął bluzgać na tirowca
:o Afera trwała dobre 30min, po czym wsiadł z powrotem za kierownicę i rura
:)
Powiem tak. Droga do Banaue to nie jest jakiś pikuś. To całkiem kręta i ciężka trasa. Po drodze są dwa stopu na wc. Można też coś kupić do jedzenia.
Pierwszy widok w Banaue
Do Banaue dojeżdżamy ok godziny 5. Na dworze rześkie 18 stopni. Już w autobusie kierowca się pyta czy ktoś jedzie dalej, do Sagady. Zgłaszamy się bo szkoda nam czasu na szukanie transportu na miejscu. Okazuje się, że Van nie jest zbyt drogi. 250 PHP za osobę do Bontoc.
Siadamy z przodu aby podziwiać widoki. Kierowca jest o tyle fajny, że zatrzymuje się co jakiś czas na foto. Zresztą patrzcie
:)
Oszukańcze atrakcje dla chińczyków ;D
Dojeżdżamy do Bontoc
Bontoc...co ja mogę powiedzieć o tym mieście. A no to, że w vanie zostawiłem powerbank i nie miałem czym ładować później telefonu
:( Ale to nie wszystko co straciłem na Filipinach
:D W Bontoc przesiadamy się do Jeepneya do Sagady cena to 40 PHP/os
Suszone mięsko
Powiem tak. Po przybyciu do Sagady trzeba opłacić rejestrację w informacji turystycznej 35 PHP od osoby. Następnie można swobodnie szukać hotelu(my zrobiliśmy zupełnie na odwrót ale to nie szkodzi:P ). Na początku poszliśmy do hotelu w samym centrum ale bez klimy(później okazało się, że w górskim rejonie klimatyzacja nie jest do niczego potrzebna). Tak więc zatrzymaliśy się już z braku laku w hotelu Indegeneus 350 PHP/os. Przyjemny hotelik z niezłym widokiem.
I nasi sąsiedzi
:)
Po ogarnięciu postanawiamy udać się na wiszące trumny. Przed wejściem zatrzymuje nas "bramka" i mówi, że bez przewodnika nie przejdziemy(jak Gandalf). To wracamy do informacji turystycznej. Bierzemy tego przewodnika za 700PHP i umawiamy się na Hanging Coffins oraz Sumaguing Cave. Także zdjęcia z tej wycieczki jakby nie było całodniowej prezentują się następująco.
@lapka88 podziwiam eskapadę i zazdroszczę długiej podróży.długiej bo w lutym lecimy tylko na tydzień,więc Twoja relacja będzie nam niedoścignionym wzorem.A Ty nie jesteś czasem z Trójmiasta ? skoro "moja" plaża na Stogach jest ci dobrze znana?:)
Jak obiecałem tak piszę
:)Przeloty + dojazd do Warszawy razem 2004zł(szczegóły w pierwszym poście)Noclegi(na osobę): Apitong Hotel(Manila na 7h) - 325 PHP Indigenous(Sagada 1 noc bez śniadania) - 350 PHP Hillside Inn(Batad 1 noc bez śniadania) - 250 PHP Sannie Pension(Palawan 1 noc ze śniadaniem) - ok 45zł poszło z karty kredytowej Telesfora(Palawan 4 noce ze śniadaniem) - 4000 PHP Sampaguita Suites(Cebu 1 noc bez śniadania) - 650 PHP Chillout Guesthouse(Panglao 3 noce bez śniadania) - 2400 PHP Zen Rooms Ermita(Manila 1 noc bez śniadania) - ok 44 złRazem w przeliczeniu ok. 724 zł Transport wewnętrzny(na osobę): Manila - Banaue - Manila(bilety kupowane przez internet wcześniej): 900 PHP Banaue - Sagada: 290 PHP Sagada - Banaue 170 PHP Banaue - Batad - Banaue 550 PHP Puerto Princessa - El Nido - Puerto Princessa 525 PHP Cebu - Bohol 475 PHP Taxi + Tricykle ok 700 PHP Skuter 2 doby w 2 miejscach na osobę 500 PHP Razem 4110 PHP ok. 330 zł Atrakcje: Walka kogutów La Loma Cocpit Manila - 200 PHP Przewodnik w Sagadzie + rejestracja - 375 PHP Zip Line Palawan - 500 PHP Tour C Palawan - 1200 PHP Tour A Palawan - 1000 PHP Canopy Walk Palawan - 400 PHP Podatek Turystyczny Palawan - 200 PHP Tarsier Sanctuary - 60 PHP Chocolate Chills - 100 PHP Zip Line Bohol - 800 PHP Rekiny Wielorybie + kamerka - 2025 PHP Razem: 6860 PHP ok. 550 zł Jedzenia standardowo nie liczę, ale nie odmawialiśmy sobie. Wszystko razem wyszło ok. 3564 zł. Z jedzeniem i pamiątkami wyszło na głowę ok 4600 zł i to jest nasz ostateczny wydatek.Dodam jeszcze, że ze sobą braliśmy na osobę 600 $ i starczyło to w zupełności
:) Hotele opłącaliśmy na miejscu z tejże kasy.Oczywiście można taniej ale można i drożej. Uważam jednak, że Filipiny nie są drogie i polecam je każdemu.Jeżeli ktoś ma jakieś pytania to z przyjemnością na nie odpowiem.Uwagi również przyjmę na klatę
:)
Heh, urocze
:)Relacja stara jak świat (no dobra, może nie aż tak bardzo). I fajna. A najfajniejsze że docierasz do niej bo @pifko zaprasza Autora relacji @lapka88 na - niech zgadnę, pifko? w Gdańsku, prawie 2 lata po zakończeniu relacji
:)Lepiej późno niż wcale, tak trzymać!
Jeszcze nie wróciliśmy z jednej podróży do Indonezji, a na fly4free https://www.fly4free.pl/tanie-loty-filipiny-malezja/ ukazała się mym oczom oferta Filipin z Warszawy za śmieszne jak na tą destynację cenę. Myślę: kurcze mieliśmy w tym roku pojechać do Chorwacji i Gruzji, ale taka cena, że ja pikole. Dzwonie do żony i mówię:
-Eee słuchaj, bo wiesz. Filipiny są za 1500zł
-No ale Chrwacja i Gruzja miała być w tym roku
-Wiem. Ale wiesz, Filipiny, 1500zł. Może weźmieny
-A rób jak uważasz
-To biorę :D
-Ok to lecimy :D
Tak to miej więcej było. I decyzja została podjęta mnie więcej w 3 minuty. Czemu tak szybko? Bo Filipiny były naszym marzeniem odkąd zobaczyliśmy jeden z wielu filmików na You Tube z widokami z drona :)
Ceny przelotów:
WAW - MNL 1550 zł
Manila - Puerto Pincessa 115 zł
Puerto Pincessa - Cebu 85 zł
Tagbilaran - Manila 100 zł
+ Gdańsk - Warszawa - Gdańsk Pendolino 154 zł
Razem za loty 2004 zł(wszystko z bagażami rejestrowanymi)
Przyznam szczerze, że przed wyjazdem Filipiny były w mojej ocenie rajem. Jednak gdy wziąłem do ręki książkę "Eli, Eli" autorstwa Wojciecha Tochmana i zacząłem ją czytać i oglądać zdjęcia ze slamsów Manili ogarnął mnie smutek i przerażenie. Tuż przed wyjazdem przeczytałem jeszcze "Twarze tajfunu" Małgorzaty Szumskiej, która opowiada o życiu ludzi po jednym z największych tajfunów w tej części świata. Miejscowi nadali mu imię Yolanda. To jest chyba jedyne obraz na rodzimym rynku w którym możemy się przekonać jak wygląda prawdziwe życie biedoty i nie tylko w tym pięknym kraju.
W relacji jednak postaram się opisać o zobrazować tylko dobre strony Filipin.
Będzie dużo zdjęć, kilka porad praktycznych i parę zwrotów akcji w tym ucieczka przed śmiercią :)Generalnie nasz plan wygląda następująco:
1 dzień - Manila przylot rano i tego samego dnia o 22 do Banaue
2 dzień - Sagada
3 dzień - Batad
4 dzień - Batad i powrót z Banaue do Manili
5 dzień - W zasadzie w trasie na Palawan a konkretnie w okolice El Nido
6-9 dzień - El Nido
10 dzień - w trasie w drodze na Bohol
11-13 dzień - Panglao/Bohol
14 dzień - powrót do Manili
15 dzień - powrót do domu
Można powiedzieć, że standard jak na pierwszy wyjazd na Filipiny :)
Dzień 0 i 1
Wylot mamy o 6 z Warszawy do Amsterdamu. Tam zostajemy na 4 godziny. W tym czasie postanawiamy trochę połazić po lotnisku, jakby nie było jednym z największych w europie. Mijamy już wcześniej widziany przeze mnie gdzieś w TV zegar z animacją gościa który przemalowuje wskazówki co pełną minutę. Wygląda to super realistycznie. Ciekawą atrakcją jest też niedaleko tego zegara jest dziura w podłodze gdzie za szybą widać taśmę z poruszającymi się wskazówkami. Polecam na miejscu jeśli oczywiście będzie okazja spróbować serów w lotniskowych sklepach. Czasem leżą na talerzach do degustacji :)
Sam lot miął bez szału. Jedzenie było całkiem niezłe a na pytania o piwo chińśka osbługa robiłą wielkie oczy i udawała że je nam przynosi, a tak naprawdę do mama nie pozwala :lol:
Po drodze gdzieś nad syberią
Już dolatujemy
Lądujemy na 4 terminalu. Na lotnisku w Manili nie ma najmniejszego problemu ze złapaniem darmowego Wifi więc po szybkim przebraniu i krótkim oczekiwaniu na bagaże oraz szybkim emigration wychodzimy z lotniska(całość nam zajęła ok 20min) łapiemy ubera i jedziemy do stacji "metra" EDSA. Na miejscu bramki jak na lotnisku i przeszukiwanie plecaków przez ochronę kijkami(co by sobie rąk nie pobrudzić ;)) Cena za przejazd waha się od 20 do 35 PESO(jak dobrze pamiętam) my więcej nie płaciliśmy.
Plan był taki aby zatrzymać się na stacji najbliżej Ohayami Trans skąd dziś wieczorem ruszmy do Banaue. Wyszło, że musimy się przesiąść na stacji Doroteo Jose, przejść na stację Recto(wszystko jest połączone), a nastęnie wysiąść na nastęnym przystanku Legarda. Przechadzac mostem napotykamy się na pierwszy obraz biedy. I ogromne kontrasty między bogactwem, a właśnie biedą.
Po wyjściu udajemy się do hotelu na godziny Apitong Hotel, ok 100m od Ohayami Trans. Za 650 PHP wynajmujemy pokój na 7h(jedna godzina dokupiona ekstra za 150 PHP). Jest ciepła woda więc prysznic dla nas działa jak ambrozja :D
Z racji tego, że nie mamy wiele czasu postanawiamy udać się w pierwszej kolejności po przeczytaniu relacji @neronek La Loma Cocpit na walki kogutów. Wejście na arenę 200 PHP. Na miejscu, żadnej kobiety, same chłopy. Przy zakładach niesamowity gwar. Coś niesamowitego. Jedak kiedy dochodzi do samej walki to nasza opinia jest jednoznaczna. Barbarzyństwo. Ale szanujemy tą kulturę więc po jednej walce opuszczamy ten przybytek.
Droga do areny.
Trafiliśmy na koniec z jednej walk
Przyjmowanie zakładów
Chwała zwycięzcy
Przegrany do wiadra... a następnie konsumpcja
Rzut oka na samą arenę. To takie ich KSW :D
Następnym punktem programu jest położony w sąsiedztwie Manila North Cemetery. Nie mam niestety żadnych zdjęć bo już na wejściu ochrona zwróciła nam uwagę, że jest zakaz. Nie pochodziliśmy zresztą tam za długo, bo po pierwsze pełno ludzi za nami chodziło, przez co czuliśmy się lekko osaczeni. Wiele ludzi mieszka na tym cmentarzu. W grobowcach mają doprowadzony prąd oraz wodę. Chyba u każdego znaleźliśmy TV :) Z drugiej strony jednak trochę się baliśmy więc zmieniliśmy plany i ruszyliśmy w stronę Intramuros. Idziemy więc na stację kolei Blumentritt.
Tak naprawdę to w okolicach Intramuros jedyną ciekawą rzeczą byłą Manila Cathedral. Piękny kościół. Można sobie w jego okolicach odpocząć. Jest też fontanna, ale niedziałająca :)
Dalej już ruszamy w stronę hotelu przez dzielnicę chińską. Na miejscu w zasadzie samo badziewie, kicz, bród trochę kościołów o biedzie nie będę wspominał(money, money, money słyszymy od dzieci co ulicę).
Bilety na Ohayami Trans kupiliśmy już wcześniej przez internet https://www.pinoytravel.com.ph/ (dzięki @Koala22 za info sprzed roku). Jednak nie przydzielają one miejsc więc trzeba podejść do okienka, w którym wymienią nam je na ten właściwy.Cena to 450 PHP w jedną stronę.
Tak więc ruszamy zdobywać Filipiny!!! :)Hmm dziwne. Ja widzę. Zdjęcia wrzucałem na Photos Google.
Ktoś ma jakąś radę?
Edit:
Wrzuciłem jeszcze raz linki. Może zadziała...Nie wracam w sensie, że do Polski :) :D
Wiem w czym tkwił chyba problem zdjęć. Nie dodałem ich do albumu udostępnionego. Powinno już być ok :)@LaVarsovienne
Yeahh!!! Dzięki za info :DDzień 2
Pierwsza ucieczka przed śmiercią zaczyna się już na wjeździe na autostradę tuż za Manilą. Nasz autobus pędzący już jakieś 100 km/h nie zauważył stojącego tira, który stał bez żadnych świateł na prawym pasie(a po co używać pobocze i trójkąt ostrzegawczy, o awaryjnych już nie wspominając). Kierowca busa dzięki swoim umiejętnościom cudem ominął tira. Po czym się zatrzymał i jak mniemam po gestach zaczął bluzgać na tirowca :o Afera trwała dobre 30min, po czym wsiadł z powrotem za kierownicę i rura :)
Powiem tak. Droga do Banaue to nie jest jakiś pikuś. To całkiem kręta i ciężka trasa. Po drodze są dwa stopu na wc. Można też coś kupić do jedzenia.
Pierwszy widok w Banaue
Do Banaue dojeżdżamy ok godziny 5. Na dworze rześkie 18 stopni. Już w autobusie kierowca się pyta czy ktoś jedzie dalej, do Sagady. Zgłaszamy się bo szkoda nam czasu na szukanie transportu na miejscu. Okazuje się, że Van nie jest zbyt drogi. 250 PHP za osobę do Bontoc.
Siadamy z przodu aby podziwiać widoki. Kierowca jest o tyle fajny, że zatrzymuje się co jakiś czas na foto. Zresztą patrzcie :)
Oszukańcze atrakcje dla chińczyków ;D
Dojeżdżamy do Bontoc
Bontoc...co ja mogę powiedzieć o tym mieście. A no to, że w vanie zostawiłem powerbank i nie miałem czym ładować później telefonu :( Ale to nie wszystko co straciłem na Filipinach :D W Bontoc przesiadamy się do Jeepneya do Sagady cena to 40 PHP/os
Suszone mięsko
Powiem tak. Po przybyciu do Sagady trzeba opłacić rejestrację w informacji turystycznej 35 PHP od osoby. Następnie można swobodnie szukać hotelu(my zrobiliśmy zupełnie na odwrót ale to nie szkodzi:P ). Na początku poszliśmy do hotelu w samym centrum ale bez klimy(później okazało się, że w górskim rejonie klimatyzacja nie jest do niczego potrzebna). Tak więc zatrzymaliśy się już z braku laku w hotelu Indegeneus 350 PHP/os. Przyjemny hotelik z niezłym widokiem.
I nasi sąsiedzi :)
Po ogarnięciu postanawiamy udać się na wiszące trumny. Przed wejściem zatrzymuje nas "bramka" i mówi, że bez przewodnika nie przejdziemy(jak Gandalf). To wracamy do informacji turystycznej. Bierzemy tego przewodnika za 700PHP i umawiamy się na Hanging Coffins oraz Sumaguing Cave. Także zdjęcia z tej wycieczki jakby nie było całodniowej prezentują się następująco.
Kościół w Sagadzie